I znów naszła mnie ochota na nabazgranie kilku prac. Tym razem minimalistycznie. Pierwszy raz w życiu rysowałam dzieci.
Ale mnie ta jesień już wymęczyła. Siedzę i marznę. A kaloryfery zimne. Ech, te spółdzielnie mieszkaniowe :)
A Wy jak sobie radzicie z jesienną deprechą?
Szaba
Dzieci obłędne i prawdziwe. Wiem co mówię, bo obcuję z nimi codziennie ponad 30 lat.
OdpowiedzUsuńMoja spółdzielnia lepiej się spisuje, bo grzeje od dwóch tygodni, chociaż jeszcze nie odkręciłam kaloryfera.
Pozdrawiam.
U mnie się zrehabilitowali i dziś już ciepło. Dziękuję za uznanie.Pozdrawiam.
UsuńAle pięknie! Trzeba naprawdę mieć talent, żeby z kilku narysowanych elementów wyczarować coś takiego. I te oczy...
OdpowiedzUsuńJa sobie z jesienią w tym roku nie radzę ;p. A zawsze to była moja ulubiona pora roku (nie licząc zimy).
Dziękuję za miłe słowa. Oj ta jesień tegoroczna. Raz daje nam 20 stopni, by potem zaatakować minusem.
UsuńJejku, ale pięknie rysujesz! Ten minimalizm w tym przypadku powala, można patrzeć w te oczęta i patrzeć:) A depresji jesiennej się nie daję, bo nie mam czasu, przyjmuję życie razem z pogodą, bez względu na wszystko. I Tobie tego życzę:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNiesamowite są te obrazki :) Pięknie rysujesz :) Pozdrawiam Serdecznie :)
OdpowiedzUsuń